czwartek, 25 października 2007

Się wkurzyłem!!!

A właśnie! wkurzyłem się!
Obejrzałem znów kolejny horror, który horrorem nie jest i mam już tego serdecznie dość!!!
Jako zagorzały fan tegoż gatunku mówię BASTA!!!
Ni to straszne, ni to jakiekolwiek napięcie w sobie ma, a to co ja mam w sobie, to agresja na te wszystkie filmy, które gatunek ów próbują naśladować! To wręcz niemoralne jest!!!
Efekciarstwo, płytkie teksty, słodkie buzie, których broń Panie Boże, żeby krew nie zachlapała! I co to ma być?!?
Horror sam w sobie, ale tylko i wyłącznie jako podgatunek, próbujący się podszyć pod rzecz, która powinna straszyć widzów!
Rozpoczynam nową akcję!
Dajcie mi trzy miesiące a spróbuję napisać scenariusz do HORRORU z prawdziwego zdarzenia! Nic o Hrabiach i Hrabinach, nic o rozhulanych "laskach" w zamczysku pod wodzą pana Pujszo!
ZRÓBMY coś na prawdę dobrego!!!
Apel do wszystkich. Macie pomysł ślijcie!
Nie ukrywam pomysł na nakręcenie i zrobienie mi przyszedł, ale nie na kanwę... Jak coś wam chodzi po głowie TO DAWAJCIE!!! Biorę na siebie scenariusz, potem jakąś tam reżyserię, i w końcu POKAŻMY TYM WSZYSTKIM DUPKOM, NA CZYM TEN GATUNEK POLEGA!!!!!!
Liczę na odzew ;)

1 komentarz:

ostatni pisze...

To znaczy Michał jest tak:
Kobieta koloru włosów blond oczywiście idzie. W poświacie księżyca, W tke jezioro, letni krajobraz, znad typowych Polskich jezior Mazurskich. Nagle!


BŁYSK!


Kamera na zamaskowaną twarz, ciemny czarny cień, widać tylko błyszczące, mało tego, świecące fluorescencyjnym żółto-zielonym światłem oczy i zbyt szczupły profil. Kły!
Rozmycie!


Wyłonienie.
Liście, Gałęzie, w około jest zielono i spokojnie. Scenariusz opowiada o uwięzionej i wyłonienie początkowo zdaje się pozytywnie przedstawiać sytuację ze względu na stan psychiczny uwięzionej.
Ale szybko powraca niepewność i niepokój...
Wstaje chwiejnie na czworaka, podnosi się na stopy, prostuje się...
i sięga górnej krawędzi metalowo zimnej klatki!
Krzyczyy!
Robi się ciemno. Ona dalej krzyczy, bo jest zamknięta, ale robi się coraz ciemniej. Już nie widać krawędzi wejścia klatki, już nie widać możliwości ucieczki. Robi się coraz ciemniej, a ostatnie diabły uciekły w strachu. Kobieta zakrywa twarz, ale wie, że to nie pomoże. Ta ciemność prześlizguje sięmiędzy palcami, wnika w powieki... Ta ciemność zdaje się śmiać z każdego przebłysku światła i gasi go depcząc jak owada łażacęgo w lecie po naszym ciele na plaży.


tyle