Ale nikt nigdy nie zadał sobie trudu dojścia do źródła tegoż obrzydlistwa! A może warto czasem w bagienku ugrzęznąć i się nad nim nieco zastanowić?
Pewnego wieczoru, geneza tego słowa wielce uwagę mą zaprzątnęła. Przed snem rzecz jasna, kiedy zmawiałem paciorek - Niech Nikt Nie Myśli, Że W Jakiejkolwiek Innej Sytuacji!
Gdy już zasnąłem nadszedł piękny sen, który dał odpowiedź na pytanie mnie nurtujące: skąd takie "brzydkie słowo się wzięło?!?
A więc to było tak.
Za siedmioma górami i siedmioma lasami, które zawsze szły siódemkami, bo tak je sprytnie rozdzielało siedem przesuwających sie spontanicznie płyt tektonicznych, żyła sobie mała sarenka. Sarenka na imię miała Sara, a na drugie Enka... Biegała sobie swawolnie po bambusowym lesie, bo taki jej los sprawił, i cieszyła się swoim życiem, które było przykładne i bez trosk. Nie polował na nią żaden krokodyl, lew, ani nawet wściekły orangutan... Miłe życie miała. No i aż trzyletnie, bo po takim czasie spotkała myśliwego Elmera, który ja zobaczył i ustrzelił....
Zdarza się....
Na pocieszenie powiem wam, że Elmer też długo nie żył, bo go szlag trafił przez pewnego królika, który nazywał go doktorkiem. Ponieważ rodzice Elmera mieli wielkie ambicje, więc nigdy nie pogodzili się z tym, że ich syn biega ze spluwą, zamiast leczyć ludzi... przytłoczyło to chłopaka i zapadł w zapaść przestraszną...
Też się zdarza....
Ale jak już szlag go trafił, to przyjaciele jego, w osobach myśliwego Perliczka i Antoniego z Kotłowni Przyleśnej (która nagrzewa do dziś glebę i ściółkę parku Białowieskiego, żeby życie w nich kwitło) wedle woli denata, skremowali go w ognisku leśnym na suchych liściach i jagodach równie wysuszonych... Prochy jego wrzucili do urny, którą niechcący porwał, szalony Predator, myśląc że to jajo Obcego...
Zdarza sie również.
No i to "niby jajo" wywędrowało poza naszą galaktykę, czyli do Sosnowca...
C.D.N.
Tam Predatora niechcący nadepnął przechodzień, a że ten miał palca achillesowego to od razu umarł!. Zrobił takie sobie: PUFF i w proch sie rozsypał. Przechodzień jeno zdążył w dłoń złapać urnę, która siłami newtonowskimi w dół zaczęła się poruszać... Tak się dziwnie zdarzyło, że owym przechodniem był sam Lucjan Szałański, który swym rubasznym głosem zakrzyknął:
"A cio to takiego?!?"
Predatora rozsypującego się w pył rzecz jasna nie zauważył, bo ma swoje lata i wzrok już nie ten co kiedyś.
Ale urna w dłoni mu nieźle sie ułożyła więc i ja pomacał ze strony lewej, prawej i nawet trochę od dołu. Zdolny nasz Lucjan! Na jego cześć trzy razy:
HIP HIP HIPOPOTAM!!!
Ale stało się jak się stało i Lucjan wrócił do domu. Położył się spać i gdy już stracił kontakt ze światem, cichy głos, po angielsku, powiedział mu: MUST.... MUST.... MUST!!!!!! Lucjan się przebudził, ale nie mógł dojść do tego o co chodzi! W końcu głos miał super ale mózg do dupy, i języków nie znał! Ale fraza wyżej wspomniana grała mu od tej pory pod płatem skroniowym!
Gdy rano wstał zamarzył o herbacie... zrobił oczywiście to co robią ludzie tylko w najgłupszych kawałach... Zaparzył sobie Elmera... Widzi, że fajne pudełko, że proszek niczego sobie to i czemu nie miałby go wrzątkiem potraktować...
Zdarza się....
C.D.N.
.....
..............
.....................
Gdy tylko wywar przechylił, zahuczało, zagrzmiało i pierdnęło niebo piorunem złocistym!
Oczom Lucjana ukazał się sam Budda w trzech osobach, czyli Budda w Marcepanie, Budda w Orzeszkach Ziemnych i Budda w Jałowcu. Wszyscy jednym głosem zakrzyknęli: "Orzesz Ty Lucjanie! Jak śmiesz brata Elmera przechylać! Od tej pory musisz poddać się znamienitemu rytuałowi, który imię twe skala, ale może i duszę twą oczyści! Rytuał to lizania urny co wieczór, a potem zlewania swego języka wrzątkiem z termofora, trzymanego tam przez 14 i pół minuty! To będzie Twoja ACJA!!!"
Lucjan poza angielskim nie znał tez słów z języka Staroportorykańsko-czeskiego, to i nie wiedział, że oznacza to pokutę!
Ale czy mógł sie oprzeć woli trzech wiszących na nim bóstw?!? Zwłaszcza, że na lekkie one nie wyglądały i w każdej chwili mogły zwalić mu się na łeb?!?
Do końca życia od tej pory miał gęsty i Niesmaczny smak w swoich ustach, ale spełniał obowiązek dany mu przez Buddę!
Obowiązek później nazwał przez demony drzemiące pod jego płatem skroniowym:
MAST URN ACJA!!!
(co jak każdy może wywnioskować, znaczy tyle, co:
Liż urnę przyjaciela Twego, którego prochy wrzątkiem zalałeś i polewaj następnie swój język wrzątkiem, który w termoforze spędził 14 i pół minuty...)
Tu skończył się mój sen... Ale że słowo MASTURNACJA nieco odbiegało od tego, które znałem jeszcze z lat szkolnych, postanowiłem dociekać dalej. Pisałem listy do różnych instytucji i stowarzyszeń. Przedstawiałem im problem, który mnie nurtuje szukając rozwiązania, które by mnie zadowoliło. Wszyscy rozkładali ręce i mówili: Sorki...
Aż pewnego dnia, ktoś postanowił umówić sie ze mną na szczerą rozmowę w temacie.... To był pan znienawidzony przez miliony, i po tym co on mi wyznał, przestałem sie temu stanowi rzeczy dziwić.
Jerzy Urban rzekł (płacząc):
"Dobra! Zrobiłem to!!! Przeczytałem gdzieś o tej historii i sprofanowałem! Wymknęło się spod kontroli! Skąd mogłem wiedzieć, że mieszając to z moim nazwiskiem, dodając bluźnierczą ideologię i tworząc MASTURBACJĘ zrobię tyle kłopotu!!!"
Potem sie uśmiechnął, klepnął mnie w ramię i powiedział: "poza tym to lubię, Frajerze!"
I poszedł sobie w siną dal...
Taki to był Urban!
KONIEC
Liż urnę przyjaciela Twego, którego prochy wrzątkiem zalałeś i polewaj następnie swój język wrzątkiem, który w termoforze spędził 14 i pół minuty...)
Tu skończył się mój sen... Ale że słowo MASTURNACJA nieco odbiegało od tego, które znałem jeszcze z lat szkolnych, postanowiłem dociekać dalej. Pisałem listy do różnych instytucji i stowarzyszeń. Przedstawiałem im problem, który mnie nurtuje szukając rozwiązania, które by mnie zadowoliło. Wszyscy rozkładali ręce i mówili: Sorki...
Aż pewnego dnia, ktoś postanowił umówić sie ze mną na szczerą rozmowę w temacie.... To był pan znienawidzony przez miliony, i po tym co on mi wyznał, przestałem sie temu stanowi rzeczy dziwić.
Jerzy Urban rzekł (płacząc):
"Dobra! Zrobiłem to!!! Przeczytałem gdzieś o tej historii i sprofanowałem! Wymknęło się spod kontroli! Skąd mogłem wiedzieć, że mieszając to z moim nazwiskiem, dodając bluźnierczą ideologię i tworząc MASTURBACJĘ zrobię tyle kłopotu!!!"
Potem sie uśmiechnął, klepnął mnie w ramię i powiedział: "poza tym to lubię, Frajerze!"
I poszedł sobie w siną dal...
Taki to był Urban!
KONIEC
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz