sobota, 3 listopada 2007

O spawaczu Władku, co nie miał pośladków...

Był raz sobie Władzio szczodry,
nie dbał o się ani mordy
mu pokrewne, pewnie za to
zamiast dupy - kalkulator.

Liczył wszystko i bez reszty
stąd też pewnie go obeszły
wszelkie próby go zwodzenia:
mówił zawsze: DO WIDZENIA!

Sory miałem ochotę coś zrymować na poczekaniu i pod wpływem alkoholu... Wyszła fraszka bez sensu i dobrze bo takie lubię ;) Można by to pewnie w epopeję jakąś przetworzyć, bo temat kalkulatora zamiast dupy jest wdzięczny i zaradny zarazem, ale dziś mi się nie chce...
Tak moi drodzy!
MAM W KALKULATORZE CO O TYM POMYŚLICIE!
Raz na górze a raz w rurze!

Trza se radzić i fraszki tworzyć ze słów, które ślina na język przyniesie.... Rozluźnia to i łechta...
A poza tym wszyscy wiemy po co jest ten blog ;)

pozdrawiam, a zapominalskich proszę o ukazanie tożsamości, bo ileż można....

1 komentarz:

ostatni pisze...

Tak, sorki, że zapomniałem się ujawić, ale faktycznie zapomniałem.

To ja może coś napiszę.

Ileż można patrzeć w ścianę?
czy Twe oczy są mydlane?
Zdradź mi czas farb zgłębiający,
powiem Ci czyś jeszcze myślący?

Wstań i chwyć za broń urojoną,
choćby w ostatnim śnie wyśnioną.
Zrób coś wbrew codzienności, a powiem Ci
odzyskasz oddech codziennej radości.

Im bardziej natomiast postąpisz przeciw sobie,
Tym więcej satysfakcji poczujesz już tam w gr...

Amen.

Eh