piątek, 28 września 2007

Jakoś tak leniwie...

Jakoś tak leniwie, siedzę sobie właśnie i nie mam nawet pomysłu na to, żeby6 was oświecić jakąś obrazoburczą wizją... Kapusta mi już z głowy wyszła. i szukam na siłę tematu, żeby coś napisać. Jak tak dalej pójdzie, to normalnie zamieszczę tu swoje opowiadania! (Teraz czekam oczywiście na aplauz z Waszej strony, żeby to zrobić - bo jestem normalnie taki zajebisty, że i opowiadania muszą być dobre :P)...
No skoro tak prosicie (męczycie mnie smsami) to jutro to zrobię ;)
A poważnie to Stina NORDESTAM mnie buja... Ładnie śpiewa kobieta i warto się tym podzielić myślę....
Elektrownia Jaworzno puszcza piękne dymy... (taki a nie inny mam widok z okna pokoju mego). Wieczory takie jak ten są czasem potrzebne... Się trochę odmóżdżyć... pomyśleć o czymś... ładnym... celowo użyłem tego słowa... "Piękno" czasem jest słowem, zbyt górnolotnym.... a poza tym, rzeczy ładne, są bardziej dostępne zwykłemu człekowi, jakim w końcu jestem....
I tak czasem trzeba mi ładnego widoku z okna, świeżego powiewu powietrza, i dymu z papierosa, który się zmiesza z ową bryzą... taką jednorazową ... to takie leniwe, fajne momenty, które warto czasem złapać nie tylko i w chwili, ale czasem i zamknąć w pamięci... To tak cholernie uspokaja... nawet jak inni Ci mówią, że jesteś do niczego... że jesteś szmatą i mijają cię bez słowa na ulicy... Wszystkie twoje bolączki mogą zniknąć w chwili zobaczenia małego cudu... patrząc przez okno... i to jest piękne!
A w końcu jeśli cię to nie zachwyci i nie pokrzepi, to i tak zawsze możesz przez to okno wyskoczyć....

wtorek, 11 września 2007

Początek... czyli o Święcie Kapusty... czyli jak to się zaczęło...

Jest to generalnie dzień pierwszy....
Wzeszło słońce, potem szlag je trafił, a tu ktoś przychodzi do mnie i mówi, żebym zaczął, co nieco, w Internecie o jego pięknie pisać.
Pomyślałem, że w sumie piękno tegoż zjawiska każdy widzi, to co ja się tam wysilać będę... Napiszę o rzeczach nieco ważniejszych, jak na przykład o ... Święcie Kapusty!
Teoretycznie temat jak na początek słaby, ale z innego kąta nań popatrzeć to może i zafascynować! wszak nie każdy wie, że to kapusta właśnie dała początek istnieniom, które na dzień dziś człapia po ziemi i piszą bzdury przeróżne w Internecie...
Dlaczego temat? Ano kolega z pracy mnie oświecił dziś, że miało miejsce takie indywiduum właśnie, a ja ni cholery nie miałem o nim pojęcia!!! Wybiera się podczas tego czegoś Króla i Królową Kapusty, robi przeróżne konkursy, które w kapuście mają swoje trzony no i przede wszystkim zajada się kiszonką przez czas niemalże cały trwania imprezy tejże! (Ponoć są jeszcze walki półnagich pań w nadkisłym i stężałym nieco w konsystencji soku z tychże warzyw, ale to informacja niepotwierdzona!). W każdym razie, kolega powiedział, a mnie od razu przyszła na myśl wizja, którą niczym berbeć w pielusze kołyszon, miałem...
A wizja była wszechmocna!
Otóż:
Na początku był chaos. A chaos krążył w pustce i zawierał się w wielu nieprzebranych niciach splątanej ze sobą Kapusty. Nie bez kozery słowo to padło wielką literą, gdyż była to Kapusta WSZECHWIEKÓW!!! W pewnym momencie stężenie gazów ukryte w plątaninie znalazło swe ujście i nastąpił WIELKI WYBUCH! (Ktoś by powiedział: "eee tam, takie tam sobie Pufff...". Ale to nie było takie tam sobie "Pufff"... To było WIELKIE PUFFF!!!). Przyjmując terminologię z nawiazsu, jedyna i prawdziwą, WIELKIE PUFFF!!! zaczęło siać swe żniwo! Niewinna dotąd i niczemu winna nicość zaczełą poddawać się powolnej ekspansji kapuścienych nitek, które przeszywały ja na lewo i prawo!
"ZIUUUUUUUUUUUUUUUŁŁŁŁŁŁŁŁŁŁ"
i
"ZIEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEŁŁŁŁŁŁŁŁŁŁŁŁŁŁ"
było słychać niemalże w całej pustce!
Każdy fizyk by sie przyczepił, że w pustce nie ma możliwości żeby rozchodził się dźwięk... ale pustka już nie była taka jak dawniej! Rozlał sie w niej bowiem.... KAPUŚCIANY KWAS!
....
.....
......
C.D...
To co z niego wyszło było iście złe!! Wyszły, i tu przepraszam za bluźnierstwo....: WARSTWY!!!!
Każda z warstw się rozlała w swoją stronę tworząc niczym nie skalaną płaszczyznę! Te falowały między sobą i czasem sie nawet przecięły, niezmiennie wydzielając smród egzystencji!!!
Tak powstały poszczególne wymiary...

Przerywnik.
Niektórzy oczywiście twierdzą, że wymiary są jedynie trzy! Gwarantuję że mnogość wymiarów nie jest aż tak prosta! Można twierdzić, że CZAS jest wymiarem czwartym - ale po co zanurzać się nam w wymiarowości NIEMATERIALNEJ! Ta namacalna, ta, którą paluszkiem możemy tak tirli tirli poskrobać, jest o wiele ciekawsza, zwłaszcza, że NIESKOŃCZONA. A co najciekawsze i najważniejsze: wynika ona tylko i wyłącznie ze struktury KAPUSTY!!!!!!!!!!!!!!!!!
koniec przerywnika.

KAPUŚCIANY KWAS wciąż tłamsił się pomiędzy płaszczyznami wymiarów, aż w końcu w przypływie stężenia nadmiernego gazów i nałożenia się na siebie różnych materii dziewiczych - czyli błoniastych, nastąpiła WIELKA KUMULACJA! Rozegrało sie to na dwie tury, zapełniając wszechświat gwiazdami, planetami i wszelka inną materią - po miliardzie w środę i po miliardzie w sobotę...
Wybuch był tak olbrzymi a materia kapuścianych płaszczyzn tak śliska, że bez problemu wszelkie ciała zielone (błędnie do dziś nazywane "niebieskimi") rozrzuciły się równomiernie po strukturze wszechświata...
Pozostało jedynie do rozstrzygnięcia jedno nurtujące wszystkich pytanie: Jak w tym kapuścianym świecie zaistniało życie...?
C.D.N.
.....
......
.......
C.D...
Nadzwyczaj prosto się to rozegrało. Ni stad ni zowąd DUPNĄŁ PIORUN Z SATURNA i w kapuścianej mieliźnie pojawił się mały strzępek tegoż zjawiska. Taki normalnie mały, niepozorny, i jakoś tak w ciemię bity: KOSZ NA ŚMIECI. Nim ktoś to zauważył ( a sytuacja na tyle komfortowa była, że nikogo nie było , to i nie miał kto zauważyć) z kosza wychyliła się dłoń a za nią cała reszta. Był to ni mniej ni więcej Rozwięcław Milościwy, który kochał wszystko i wszystkich, których jeszcze nie było.Tak bardzo kochał wszelkich nieobecnych, że z miłości mu się normalnie na mdłości wzięło i musiał pójść na stronę. Taki to z niego był GŁĄB! Miał do wyboru: lewą, prawą, prostą bądź tylną, ale się potknął i ukosem twarz jego w koszu z którego wyszedł wylądowała....
Zdarza się.
Zagrzmiały zielone przestrzenie, gdy Rozwięcław dzielił sie ze światem tym co miał w sobie najlepszego! Ale nic więcej nie zrobiły, bo i nie mogły - były tylko przestrzeniami i wiedziały, że Rozwięcław szykuje nowy początek (co ciekawe, on sam jeszcze o tym nie wiedział!).
I tak otarł dłonią pan Miłościwy brzeg swych ust, nie wiedząc o tym, że w koszu na śmieci rośnie jego PROTOPLAST.
Jak się wypróżnił, tak Rozwięcław umarł. I dobrze bo w sumie głupi był. Ale zanim zdążył ujrzeć, to z Kosza na Śmieci zaczęły wypełzać małe głąby kapuściane które przepełnione jego wnętrzem śpiewały cicho: " TORTOM VERTE..., TORTOM VERTE, TRALALA LA, TRALALA...)... Pieśń była cicha i urocza, a głąby pod jej wpływem i aury polarnej zaczęły mutować.
Też się zdarza.
Powstały nowe twory jak: Komunisław Skory, Pierzysław Doprany, Kanikuła EmP(i)kowska, RuHana Bezmasła, Podwór Drapany, Kapsior Pachnący i wielu wielu innych...
Potem zaczęli łaczyć się w pary i pomimo zagrożeń, których mieli świadomość mnożyli dzieci...
....
Może koniec jest nieco oklepany, ale jakby nie patrzeć, tłumaczy, dlaczego tylu GŁĄBÓW krąży między nami....
Jedzcie kapustę dzieci wszelakie, bo w niej i początek i koniec wszystkiego znajdziecie ;)
Chyba, że lubicie fizykę i biologię :P
Wybór już do Was należy :P